I wizyta w Holandii. Dzień dziesiąty - 19.06.2012
- wtorek
Około
godz.10.00 rano mamy być w Lelystad Centrum. Jedziemy pociągiem. Prawie nie
odczuwamy, że ten pociąg w ogóle jedzie. Na drugim przystanku dowiadujemy się,
że to już koniec jazdy! Trzeba więc wrócić i przesiąść się do właściwego
pociągu. Jeszcze jedno doświadczenie więcej i konieczność używania języka
angielskiego.
Na
miejsce przybywamy spóźnione. Tłumaczymy się i nasza miła Nelly rozumie nas. Wyruszamy
samochodem do Dronten. Na miejscu wita nas bardzo miła pani o imieniu Johana.
Mieszka wraz z mężem w wygodnym domu. Opiekuje się mężem, który przeszedł już
siedem zabiegów kardiologicznych, czeka go jeszcze jeden. Johana opowiada
krótko historie swojego życia dorosłego no i o swojej pracy społecznej w
hospicjum. W międzyczasie prosi o informacje o nas, czym się zajmujemy i jaki
jest cel naszej wizyty w Holandii. Opowiadamy o programie „Bikea and
Friends”. Bardzo jej się spodobał pomysł
wymiany doświadczeń w nauczaniu i aktywizacji seniorów. Sama jest wolontariuszką
w kilku organizacjach, np. pracuje przy aktywizacji kobiet „wiejskich”.
Prowadzi różne kursy na tematy jakimi tylko kobiety ze wsi są zainteresowane.
Jest również inicjatorką budowy hospicjum w swojej wsi. Prace przygotowawcze, a
zwłaszcza przekonanie mieszkańców oraz urzędników do tej idei, zbiórka
potrzebnych na ten cel pieniędzy zajęło jej 10 lat. Projekt hospicjum jest już
na finiszu i w przyszłym roku ruszy
budowa.
W
czasie rozmowy częstuje nas ciastem domowej roboty, jest też i kawa. Później
proponuje zwiedzanie ogrodu, jest duży. Przeważają kwiaty i krzewy. Jest też i
domek letni, a przed nim staw, a w nim czerwone rybki, są też i kumkające żaby.
Oprowadza nas Nelly, bliska koleżanka Johany. Poznajemy też męża Johany.
Po lunchu wsiadamy do samochodu Johany i zwiedzamy Dronten. To wieś, jak powiada Johana: z prostokątnym rynkiem, a na jego początku pomnik upamiętniający poległych w czasie II wojny światowej, potem bloki mieszkalne, ratusz, urząd miejski, szkoła muzyczna, sala konferencyjna, teatr, biblioteka. To wszystko robi wrażenie. Potem ciągi sklepów.
Niedaleko
jest już wybrane miejsce pod hospicjum, jest też i niewielki szpital. Wszędzie
widać, że dba się o społeczeństwo i pomaga się osobom potrzebującym.
Wracamy
do domu Johany. Pani domu częstuje nas sokiem owocowym. Wizyta dobiega końca,
żegnamy się. Wracamy do Lelystad. Po drodze zwiedzamy Uniwersytet Rolniczy. To
nowoczesny budynek, szkło, drewno i beton. Nelly informuje nas, że uczelnia
kształci tutaj na bardzo wysokim poziomie studentów z całego świata.
Wsiadamy
do pociągu. Trzeba pamiętać, że w Holandii są przedziały, w których obowiązuje
cisza. I to trzeba respektować!
Do domu
docieramy po godz. 18.00. Jesteśmy wyczerpane.
Henia i Wanda
Dzięki za relację !!!!!!!!!!!!
Zofia P.