czwartek, 25 kwietnia 2013

III wizyta w Holandii.Dzień dziewietnasty-25.04.2013-czwartek

Pomarańczowe ciastka
Polscy pracownicy w Holandii


Rano udajemy się na targ w Emmeloord,gdzie odwiedzimy stoisko informacyjne ANBO, rekrutujące nowych członków. Jest to również tydzień przed koronacją królewską i jest tu dużo atrakcji z tym związanych.
 
Można nabyć mnóstwo rzeczy w kolorze pomarańczowym do dekoracji na ten szczególny dzień.
Seniorzy ANBO częstują wszystkich ciastkami również w kolorze pomarańczowym.
 
Zachęcamy i próbujemy,a jakże.Całkiem jak nasze kremówki-pycha.
 
Po południu jedziemy jak zwykle w towarzystwie seniorów ANBO  do Kraggenburga gdzie  odwiedzimy polskich pracowników  i będziemy mogli z nimi porozmawiać.Flevohoeve-tak nazywa się to miejsce to hotel  gdzie przebywa około 120 osób.Wita nas opiekunka hotelu Guusta Verboom i oprowadza nas  po pomieszczeniach.Ogladamy salę rekreacyjną,pralnię,pokoje prywatne.Czujemy się trochę niezręcznie i dziwnie ,tym bardziej że nie wyczuwamy sympatii do pani Guusty wyglaszajacej własne opinie na temat Polaków.
 
Koło osiemnastej pracownicy wracają .Są to przeważnie młodzi ludzie od dwudziestu do 35 lat.Mieszkaja po osiem osób -duży living room w połaczeniu z kuchnią,na piętrze sypialnie i łazienki.Przygotowują sobie posiłek.Potem mamy okazję  porozmawiać z nimi.Są tu nawet kilka lat z przerwami na wyjazd do domu.Wnioskami z naszej wizyty mamy podzielić się w Liesbeth Boerwinkiel przedstawicielką z głównego biura ANBO w Woerden, która jest również obecna dzisiaj z nami.Ma powstać broszura na temat polskich pracowników w Holandii.
.
 

żegnając się życzymy lekkiej pracy i powrotu do domu oraz znalezienia pracy w Polsce .


Zosia i Gosia
 
 

środa, 24 kwietnia 2013

III wizyta w Holandii.Dzień osiemnasty-24.04.2013-środa

Wizyta w Ratuszu
Zwiedzanie Orchid Farm

Czeka nas dzisiaj poważna wizyta-będziemy gościć u burmistrza gminy Noordoostpolder w miejskim ratuszu.Najpierw spotkamy się z p.Willem Prins,ktory oprowadzi nas po budynku.
Czujemy lekką tremę,ale jak zwykle stawimy czoła.
Towarzyszy nam oczywiście Els i przemiła seniorka z ANBO ,która pracowala tutaj przez kilkanaście lat.
Pan Willem  Prins zaprasza nas na herbatke-,rozmawiamy -jak długo jesteśmy w Holandii ,w jakim celu,skąd jesteśmy.Jest bardzo sympatyczny i całe napiecie znika.
 
 
 
 
 
Wzór na dywanie w sali obrad nawiązuje do kolorowych pól kwitnących tulipanów.
Pomieszczenia biurowe są w trakcie przemian w związku ze zmianą sposobu pracy tj,przejście na kompleksową komputeryzację przy załatwianiu spraw w urzędzie.
Na spotkanie z burmistrzem czekamy chwilkę,gdyż właśnie uroczyście dokonuje posadzenia pierwszego ziemniaka na polach Emmeloord.Ten rejon to największe zagłębie ziemniaczane w Holandii.
A pro po tak wygląda przygotowane pole do posadzenia ziemniaków.Jak na razie "posadziła się" Zosia.Długo zgadywałyśmy co też może być w tych niesamowicie równych koleinach.Okazało się się że to przygotowane pole pod sadzenie ziemniaków.


W końcu zjawia się mr.Auche van der Werff ,burmistrz gminy Noordoostpolder.Wita się z nami i wręczamy mu małe upominki z Polski.Jest mile zaskoczony i zdradza nam pewien sekret związany też z pamiątka jaką przywiózł z wizyty w Krakowie.Ale sekret to sekret !.

 
 
 
 
Siadamy za dużym stołem.Dzieki ćwiczeniom naszego angielskiego możemy teraz w miarę swobodnie rozmawiać.-O powiadamy o naszym pobycie w Holandii,programie projektu dotychczasowych spotkaniach z seniorami z ANBO,naszych spostrzeżeniach.Bardzo interesuje się działalnościa naszej Akademii,wiec staramy się jak najwięcej opowiedzieć o naszych dzielnych seniorkach i naszych osiągnięciach.  Uff. ..żegnamy się ,poszlo dobrze,Els jest zadowolona.
.
 
 
Teraz na lunch do Joke ,a potem następny punkt dzisiejszego programu zwiedzanie farmy z orchideami ,motylami i papugami.

Jest dzisiaj słoneczny piękny dzień,w ogródku u Joke i jej męża w towarzystwie Els i Kitty odpoczywamy przy lunchu.Już tutaj słoneczko grzeje, a co dopiero będzie w tych tropikach.Ale lepiej wygrzewajmy się na zapas.
 
Een Tropisch Paradise okazuje się być prawdziwym rajem.Przepiekna tropikalna przyroda,kolory,odgłosy ptaków,szum wody,upał.Czujemy się jak w tropikach.
 
 
 
 
 
 
atrakcją są kolorowe papużki które możemy karmić.
 

i przepiękne motyle fruwające dookoła wszędzie .Els potrafi skusic je nawet na spijanie słodkości prosto z palca.
 
 
 

Przepiękne miejsce Jest tam również ekspozycja starych narzedzi i maszyn używanych do pracy w polu .
 
Więc w ramach wolontariatu i pod znanym hasłem "kobiety na traktory"ruszamy "do roboty,do roboty"....
 
 
 
Zosia i Gosia
 
 
 
 
 
 
 

 

 

wtorek, 23 kwietnia 2013

III wizyta w Holandii.Dzień siedemnasty-23.04.2013

Wizyta w hodowli piwonii.
Wycieczka do Urk
Ciekawie się dzisiaj zapowiada.Ponieważ  na polach nie ma jeszcze kwitnących tulipanów,Els zabiera nas nas z wizytą do szklarni gdzie uprawiane sa piwonie,wlasciciele zatrudniają tu tez polskich pracowników.Towarzysza nam członkowie z grupy ANBO w Emmeloord.
Witaja nas wlasciciele Gerard i Anne.Całą grupa ruszamy na oględziny.
Niestety i tutaj zawód:piwonie tez jeszcze nie zakwitły,są w pąkach.
Ach ta wiosna,kapryśna i uparta.

Na początku Anne opowiada nam i demonstruje jak odbywa się cały proces zbierania ,sortowania i przechowywania kwiatów.
W hodowli jest siedem gatunków piwonii,wśród nich piękna "Sarah Bernhardt"
Anne mówi,że sa bardzo zadowoleni z polskich pracowników ,niektórzy wracają tu co roku,,pracują dobrze i są w dobrych stosunkach z pracodawcami.
To albumik ze zdjęciami zrobiony dla polskich pracowników.
Nieoczekiwanie na koniec wizyty właściciele zapraszają nas na kolację .Nie możemy odmówić i przyjmujemy zaproszenie.
 
 
Nastepny punkt dzisiejszego programu to wycieczka do Urk.Najstarsza część Noordoostpolder,która najpierw była małą wysepką i rybacką wioską.Okazuje się być urokliwym miejscem pełnym niewielkich starych domków ściśniętych między sobą ze wzgl.na oszczędność terenu.
Romantyczna stara latarnia morska z cudownym widokiem na Ijsselmeer.Duży port z kutrami rybackimi,barkami i jachtami,specjalny kącik gdzie siedzą seniorzy rybacy i wspominają stare dobre czasy.
Wszedzie trwaja już przygotowania do świeta z okazji urodzin królowej i koronacji.Wszystko zaczyna być pomarańczowe.Oczywiście flagi narodowe też,ale to specjalny kolor na te okazję.

Pełne wrażeń wracamy na proszoną kolację do Gerarda i Anne.Spędzamy przemiły wieczór.,Anne jest wspaniałą panią domu.
Pokazujemy im tez prezentacje o Krakowie .Rozmawiamy o Polsce,chwalimy Kraków,Zakopane,Mazury zachęcając do przyjazdu.Czas szybko mija więc żegnamy się zyskując nowych przyjaciół.



Zosia i Gosia

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

III wizyta w Holandii.dzień szesnasty-22.04.2013

Prezentacja w Emmelord

Pierwszy dzień w Emmeloord.Na 9.00 Els zabiera nas na spotkanie z członkami rady ANBO gdzie przedstawimy nasze prezentacje.Będziemy mieć też wsparcie językowe  ze strony Polki,która mieszka i pracuje w Emmeloord.,będzie tłumaczyć na holenderski.

Najpierw przygotowanie sprzętu,
Zaczynamy od prezentacji o APZ.
Nastepnie obiecana prezentacja Tańce i stroje ludowe,potem architektura drewniana na ,życzenie słuchaczy.Po przerwie na herbatkę krótka prezentacja Magiczny Kraków.Uczestnicy dopytują o wiek i stan zabytków,ciekawie słuchają legendy o hejnale z wieży Mariackiej
,smoku Wawelskim i Lajkoniku.Mamy 2,5 godz.czasu i przewidująco jesteśmy zaopatrzone w kilka mniejszych prezentacji,które się teraz przydają.Cieszymy się,że są żywo odbierane ,dużo pytań.Holendrzy o godz12.00.jak mowi Majka -nasza tłumaczka rzucają najważniejsze prace i udają się na lunch.Tym razem oglądają nasze prezentacje i jeszcze przy wyjściu dyskutują.Niestety czas kończyć,czujemy niedosyt .
Zegnamy się i  zapraszamy Els do nas na herbatkę.
 
 
 
 
                                                                       
 
Zosia i Gosia

sobota, 20 kwietnia 2013

III wizyta w Holandii.Dzień pietnasty-20.o4.2013

Emmeloord

Dzisiaj Elly przewozi nas na ostatnie miejsce naszego pobytu do Emmeloord na Noordoostpolder.Miasteczko liczy 74 tys.mieszkańców/ wtym 1 150 członków ANBO/.Będziemy mieszkać na campingu Had Bosbad.
Jesteśmy na miejscu .Els która opiekuje się nami w tym tygodniu jest dzisiaj zajęta,więc spotkamy się dopiero w poniedziałek,ale czeka na nas miły list powitalny,małe upominki i dwa rowery do naszej dyspozycji na cały czas pobytu.Nie posiadamy się z radości.
To nie koniec.Perfekcyjna Els zaopatrzyla nas również w mapy z naniesionymi miejscami które będziemy odwiedzać,bardzo szczegółowy program tygodnia-są nawet linki do stron internetowych ,żeby uzupełnić sobie wiadomości później.Jest niesamowita.Od razu czujemy się pewniej.
Po południu robimy użytek z rowerów i ruszamy na rozpoznanie.Wszystkie ścieżki rowerowe są dokładnie oznaczone numerkami.Gdy studiujemy mapkę z pomocą przychodzi pan z e specjalnej obsługi ścieżek rowerowych ,który właśnie poprawia przekręcony znak.Wybieramy trasę do Espel 16 km. w kierunku gdzie mieszka Els.Pogoda dopisuje jest słonecznie, lekki wiaterek szumi w uszach,droga przed nami.
Nie forsujemy się i wracamy gdy czujemy zmęczenie w nogach.


piątek, 19 kwietnia 2013

III wizyta w Holandii.Dzień czternasty-19.04.2013

Na poszukiwanie wiosny.


Dzisiaj wycieczka do Keukenhoff,może tam uda się nam spotkać wiosne?
Z samego rana Aly odwozi nas na dworzec w Nijkerk skąd przez Utrecht, Leiden dotrzemy do Keukenhoff. Miejsca które w tym okresie chce zobaczyć każdy turysta.
Docieramy bezbłędnie,podróż koleją nie sprawia nam kłopotu gdyż wszystko jest dobrze oznakowane.
I nie zawiodłyśmy się,chociaż jeszcze nie w pełnej krasie wiosna jest wKeukenhoff.
 


 
 

III wizyta w Holandii.Dzien trzynasty-18.04.2013

Gotowanie

Dzisiaj bardzo nerwowy dzień dla nas ,przygotowujemy kolacje na 26 osób.Podamy :czerwony barszczyk,fasolka,jajka,krokiety, jako dodatek,pomidorki" ala tulipany",ciasta z lodami i śmietaną ,kawa herbata.Gościmy starsze osoby,które co tydzień przychodzą do ANBO-dzisiaj gotują dla nich wolontariuszki z   Polski .
Zakupy poczynione wczoraj z nieocenioną Elly, do pomocy mamy dwie panie z ANBO,które wiedza gdzie co jest w kuchni,więc będzie sprawniej.
Zaczynamy o 16.00,goście zjawia się na 18.00.
Role mamy podzielone więc praca posuwa się sprawnie.

 

 
Elly jak zwykle potrafi nas rozśmieszyć.
 
 
 
"pomidorki ala tulipany" nie tylko do wąchania,ale i do smakowania.Panie sa zdziwione,że na to nie wpadły.Potrawy znikają to dobry znak dla nas,że smakuje.Potem ciasta i kawka.Podczas posiłu rozmawiamy mile z paniami jak kto potrafi.Sa zainteresowane naszymi potrawami jak przygotowane z czym się podaje ..Goście wychodzą,dziekują za przygotowanie posiłku i chwalą ,co dla nas jest najlepszym dowodem,że smakowało.
Szczęśliwe wracamy do domu.



Zosia i Gosia